Nr 1 2021
według Ceneo
WYSYŁKA GRATIS!
Zamówienia od 99zł!
Najnowsze artykuły na blogu:

Czy można udomowić dzikiego kota? Jak go oswoić?

Oswajanie kota jest zdobywaniem jego zaufania, stopniowym przełamywaniem jego strachu przed bliskością z człowiekiem. Nawiązanie takiej pozytywnej relacji wymaga wiele czasu i cierpliwości. Przestrzegając kilku ważnych zasad, można oswoić nawet największego dzikusa, który całe życie spędził na wolności.

 

Czym jest oswajanie kota? Nim podejmie się ten trud, warto zdać sobie sprawę, że celem nie jest po prostu nauczenie zwierzaka siadania na kolanach czy jedzenia z ręki. Oswajanie to zbudowanie więzi, stworzenie relacji opartej na obopólnej korzyści. Dlatego kluczem do oswojenia dzikiego kota jest pokazanie mu, że kontakt z człowiekiem może być dla niego przyjemny i użyteczny.

 

Wystraszony kot ma powiększone źrenice i czujne wibrysy. Starajmy się zachować spokój i dać dzikiemu kotu przestrzeń i czas.

 

Pierwsze dni kota w nowym domu

Koty to zwierzęta z natury nieufne, wrażliwe, więc wszelkie zmiany są dla nich przyczyną silnego stresu – niezależnie od tego, czy chodzi o zwierzę zupełnie dzikie, czy o takie, które miało wcześniej kontakt z człowiekiem. W tym drugim przypadku warto zebrać jak najwięcej informacji o kocie, by wyjść naprzeciw jego upodobaniom, uwzględnić lęki.

 

W pierwszych dniach nie należy oczekiwać od kota żadnej interakcji. To czas na oswojenie się z nową sytuacją i nieznanym terytorium. Kotu najlepiej zapewnić spokojne, odosobnione pomieszczenie (może to być pokój albo duża klatka), w którym będzie miał miseczki z karmą i wodą, kuwetę, zabawkę, najlepiej także przedmiot (np. koc) przesiąknięty znanym mu zapachem. W pomieszczeniu nie może zabraknąć miejsca, w którym zwierzak będzie mógł się schować, choć jednocześnie opiekun powinien mieć do niego łatwy dostęp, by nie stracić kontroli nad sytuacją, np. nie przeoczyć faktu, że kot przestał pić). Opiekę nad kotem należy w tym czasie ograniczyć do podstawowych czynności (podawania karmy itd.).

 

Klatka kennelowa dla kotów to ostateczność, ale czasami to jedyne wyjście, aby pomóc kotu np. podczas choroby lub w czasie socjalizacji z izolacją.

  

Stopniowe oswajanie kota

W zależności od osobniczych uwarunkowań, na oswojenie się z nowym miejscem koty mogą potrzebować kilku dni lub nawet kilku tygodni. Opiekun musi wykazać się cierpliwością i nie podejmować żadnych prób zbliżenia się do kota, dopóki ten nie zacznie swobodnie przechadzać się po swoim nowym terytorium, spokojnie jeść i spać. Dopiero wtedy można umożliwić mu eksplorację reszty domu i przystąpić do oswajania.

 

Proces socjalizacji kota należy podzielić na małe etapy. Pierwszym celem jest przekonanie zwierzęcia, że nie stanowi się dla niego zagrożenia. Można to osiągnąć, dotrzymując mu towarzystwa, ale zajmując się przy tym innymi sprawami. Kot stopniowo przyzwyczai się do obecności opiekuna i zacznie okazywać zainteresowanie jego osobą.

 

Kolejnym etapem jest pokazanie zwierzęciu, że przebywanie w towarzystwie ludzi wiąże się dla niego z szeregiem korzyści. Spędzając czas z kotem, nietrudno ocenić, co wzbudza jego zainteresowanie i motywuje do kontaktu. Może to być smakowicie pachnąca karma albo zwinięta kulka z papieru. Warto cierpliwie powtarzać działanie oparte na interakcji z kotem, ponieważ właśnie w ten sposób buduje się z nim więź.

 

Nie wolno spieszyć się z nawiązywaniem z kotem fizycznego kontaktu i w żadnym razie nie można go do tego zmuszać. Pierwszą próbę pogłaskania czworonoga można podjąć, gdy jest zrelaksowany, np. zajęty jedzeniem. Jeśli kot zareaguje ucieczką lub agresją, trzeba natychmiast zaprzestać swojego działania i powrócić do niego w kolejnej spokojnej chwili. Można też ułatwić kotu zadanie, podając mu dłoń do powąchania czy częstując go z ręki smakołykiem. Po pewnym czasie pupil przekona się, że opiekun nie ma złych intencji, a pieszczoty są wielką przyjemnością. Od tego już niedaleka droga, by zwierzak zaczął się ich sam domagać.

 

Dziki kot boi się ludzi, należy o tym pamiętać i szanować jego zachowanie i stres. Nieoswojony kot może reagować agresją na ludzi.

 

 

Jakich żelaznych zasad przestrzegać, oswajając kota?

Oswajanie kota to proces długotrwały, wymagający wiele cierpliwości, spokoju, konsekwencji i empatii. By zwierzę było bardziej skore do współpracy, należy nagradzać je za każde pożądane zachowanie (np. niewielkim smakołykiem). Pod żadnym pozorem nie wolno kota karać (nawet podnosić głosu), jeśli postąpi niezgodnie z oczekiwaniami (np. załatwi się poza kuwetą). Stres, jaki przeżyje, może zniweczyć cały wysiłek włożony w próby oswojenia i zaowocować poważnymi problemami behawioralnymi. Nie należy też doprowadzać do konfrontacji z kotem wystraszonym czy rozzłoszczonym. W takich chwilach trzeba pozostawić go samemu sobie. W przeciwnym razie opiekun narazi się na dotkliwy kontakt z jego zębami lub pazurami, jednocześnie tracąc zyskane już zaufanie. Jeśli oswajanie kota nie przynosi oczekiwanych rezultatów, warto skontaktować się z behawiorystą.

 

 

 

Po co oswajać kota?

Koty oswaja się po to oczywiście, by w nowym domu mogły bez problemu współżyć z człowiekiem. Decydując się na wzięcie pod swój dach całkowicie dzikiego zwierzęcia, warto jednak zastanowić się nad zasadnością tego postępowania. Bez trudu można oswoić kocię w wieku 2–4 miesięcy, o ile w odpowiednim momencie oddzieli się je od matki. Setki czworonogów, które w naturalny sposób przeszły proces socjalizacji z ludźmi, czekają w schroniskach na kochającego opiekuna. Dlatego wysiłek oswojenia dzikiego kota warto podjąć tylko wówczas, gdy opieka człowieka jest mu niezbędna – wymaga ratowania zdrowia lub życia. Dorosłych, wolno żyjących zwierząt nie należy zabierać z ich naturalnego środowiska. Trzeba jedynie zorganizować im wsparcie (dokarmianie, opiekę weterynaryjną) tam, gdzie żyją.

 

 

 

Anna Dobroń

Milena Kostrubiec

Komentarze

Nowa wiadomość
Mam kotke którą adoptowałam jak była malutka. Nuczyła się spędzać większość dnia poza domem. Ma 5 lat i przez ten czas zdąrzyła złamać miednice, przejśc przez leukemie, zwichnąć łape, dostać przepukliny i wczoraj prawdopodobnie złamać tę samą łape co wcześniej ją zwichnęła. Ile razy nie wyjdzie na dwór i nie pojawia się przez kilka godzin, od razu zaczynam się stresować czy znowu nie wróci poturbowana. Czy da się takiego kota odzwyczaić od wychodzenia z domu? Nie stać mnie zabierać ją do weterynarza tak często, tym bardziej że mam problem z dojazdem gdziekolwiek, a kotka wraca do domu z takimi urazami kilka razy w roku.
A ja znam przypadek, gdzie dorosły dziki kot został złapany, wyleczony i zamknięty sam w mieszkaniu. Co 2 dni donosi się mu żarcie. I to też podobno dla jego dobra, ponoć jest "przeszczęśliwy".
Droga Anno,
kot powinien być wprowadzony do jednego pokoju na razie, aby tam się przyzwyczaił i poczuł w miarę bezpiecznie. W tym pokoju należy umieścić miski z jedzeniem i z wodą, kuwetę, drapak oraz zakrywane legowisko i kilka zabawek. Kuwetę należy umieścić blisko miejsca, gdzie kot na razie się chowa, miski podobnie. Do kontaktu należy włączyć feliway i można popsikać dodatkowo rzeczy w pokoju feliway z atomizerem. Najlepiej jakby Pani sporo czasu spędzała w pobliżu kota i mówiłą do niego, czytała mu, delikatnie po paru dniach można zacząć wyciągać rękę w stronę kota (ale z odległości). Nie robiłć nic na siłę, czyli nie wyciągać kota, nie głaskać go na siłę. Karmę warto dać bardzo aromatyczną, aby zachęcała kota (może być np. Ocanis, Gussto, Butchers)
Ja mam troszkę inny problem.
Wzięłam kotke z innego mieszkania od wlascicielki okazuje sie ze kotka była tam sama bez kontaktu z lidzmi dźwiękami i zwierzętami właścicielka o tym mnie nie poinformowała.
Kotka siedzi pod naroznikiem fuczy i werczy nawet jeśli radio jest włączone. Jiz nie wspominajac co sie dzieje jak na nia spojrzę. Z auta dala sie zabrac natomiast w domu juz zupelnie inne zachowanie. Nie wychodzi z tego miejsca. Raz ja wzielam niestety na siłę bo nie moze robić pod siebie. Nie pije nie je. Proszę o sugestię bo wlascicielka jek nie weźmie a ja nie chce zeby kotek sie meczyl.
Pozdrawiam
Anna
Sylwio,
kot drapie miauczy pod drzwiami, bo tam ma więcej atrakcji i bodźców niż w domu. Konieczne jest zapewnienie mu takiego środowiska, aby spełniało wszystkie potrzeby gatunkowe kotów. Każdy kot jest szcześliwy w domu, o ile ten dom bierze pod uwagę jego potrzeby. Konieczne jest wprowadzenie ciągu łowieckiego kotu (spanie - higiena - zabawa - jedzenie - higiena - spanie - i od nowa). Zabawa powinna być w stałych odstępach i co najmniej 3 razy dziennie (przy przyzwyczajaniu kota do nie wychodzenia powinna być częstsza). Powinna ona imitować polowanie, czyli ruszy ofiary i jej drogę, kot najpierw obserwuje i następnie rozpoczyna się pościg zakończony złapaniem zabawki). Konieczne jest zapewnienie kotu stymulacji umysłowej również - przydadzą się zabawki interaktywne oraz maty, zapewnienie punktów widokowych - wysokich drapaków czy miejsca na parapetach i wysokich szafkach
Dzień dobry,
kilka lat temu przygarnęliśmy dzikiego kocurka. Kotek po oswojeniu stał się bardzo milusiński i przytulaśny. Niestety z wielu powodów (m.in. podwyższone AST) baliśmy się go poddać narkozie więc kotek jest niewykastrowany. W tej chwili ma ok. 8 lat.
Niestety miesiąc temu okazało się, że kotek przez kamień na nerkach zachorował na niewydolność nerek (IV stadium). Z tego względu już nigdy nie może wychodzić z domu. Do tej pory był kotkiem wychodzącym, zdarzyło mu się znikać na kilka dni lub nawet tygodni. Od momentu kiedy kotek lepiej poczuł się po leczeniu, codziennie przez całą noc rozpaczliwie miauczy, drapie okna drzwi i niszczy rolety domagając się wyjścia na zewnątrz. Co mam robić? Reagować czy ignorować? Czy jest jakaś szansa, że kotek zaakceptuje fakt, że już nigdy nie wyjdzie z domu?
Z góry bardzo dziękuję za każdą podpowiedź i poradę.
Pozdrawiam
dokarmiam bezdomnego kota, ktory regularnie przychodzi na papu i drzemke pod oknem. jest dziki, nie da sie dotknac. ma jednak bardzo zaropiale oko, gesta, brazowa wydzielina, czasem sie siapi, czasem pokrywa niemal cale oko. nie ma szans zeby dal to sobie przemyc. czy jest jakis lek, ktory moglabym dodac do jedzenia, zeby mu pomoglo 'od srodka'?
bede bardzo wdzieczna za pomoc
Witam. Przed weekendem w piątek przywiezlismy do domu z hodowli kocura Ragdoll 7 miesięcznego. Kotek był półtora tygodnia temu wykastrowany. Zjadł dopiero trzeciej nocy. Pomimo tego że podobno umie korzystać z kuwety, u nas raz załatwił się do zlewu, a kupę zrobił w prysznicu. Bardzo się boi, chowa pod sofę lub w zakamarki. Gdy chcemy go wziąść reaguje agresywnie, sycząc lub pazurami. Jak się go już weźmie przez jakiś czas pozwól się głaskać, ale się potem wyrywa i znowu chowa. W domu są dzieci, które bardzo chcą bawić się z kotem, a tu nici. Zdecydowaliśmy się na ta rasę, czytając że są bardzo towarzyskie koty, które przywiązują się do ludzi i lubią dzieci. Martwię się, że nie przekona się do nas i będzie cały czas taki dzikus. Proszę o jakaś radę. Pozdrawiam
Dzień dobry. Przed posesją, którą wynajmuje jest pustostan w którym mieszkają dwa koty (było ich 4, ale dwa udało się łatwo oswoić i znaleźć dom). Dowiedziałem się, że za dwa miesiące na działce z pustostanem rusza budowa. Nie wiem co mogę z nimi zrobić. Czy powinienem próbować je oswoić? Do domu ich nie mogę zabrać bo mam już dwa koty i psa. Dzikusy karmię i próbuję jakoś do siebie przekonać już ponad rok i jedyne do czego doszedłem to mogę powolusieńku podejść na odległość jednego metra. Mogę zamknąć je w komórce (na zupełnie innej działce gdzie nie będą miały mozliwości wychodzenia), zrobić z niej pokoj dla kotów ale czy odebranie im wolności będzie dobre? Co robić w takim przypadku?
Gabrielo,
piękną postawę Pani reprezentuje, że pomaga Pani kotce. Jeżeli kotka była wcześniej wolnożyjąca o dodatkowo nieznanej historii (być może człowiek ją skrzywdził lub musiała się bronić przed innymi zagrożeniami) to taka kotka potrzebuje dużo czasu, spokoju i cierpliwości. Proszę nic na siłę nie robić, nawet próby głaskania mogą być jeszcze za wczesne (a kot zastyga w strachu i już nawet się nie broni). Najlepiej jakby Pani po prostu była z kotem - przychodziła sprzątać, karmić, a następnie siąść w piwnicy i np. czytać na głos książki czy mówić do kota, można wystawiać rękę i dłoń w stronę kota (aby kot poznał Pani zapach i zaznajomił się z obecnością dłoni ludzkiej), a z każdym dniem można bliżej do kota podchodzić, ale obserwować jak reaguje i w razie potrzeby wycofać się.
Witam. Piszę bo mam w piwnicy kotkę wolno żyjąca którą wcześniej wysterylizowałam jak kotka doszła do siebie po zabiegu to ją od robaczywilam podałam również preparat na pchly I kleszcze ale kotka dziwne się zachowuje czly czas siedzi w jednym miejsce wychodzi tylko do kuwety i podnosić się do jedzenia na początku prychała i mialczala teraz pomału doje się pogłaskać ale martwi mnie to czy ona potrzebuje tak dużo czasu aby wyjść i pochodzić po piwnicy bo wcześniej spala pod samochodami lub w liściach na dworze czy może ja wjakis sposób krzywdzę bo nie chce jej wygonić z piwnicy bo jest zima .Proszę o poradę.
Droga Anko,
Kot może się przestawić na "niewychodzenie" i życie w domu. Co więcej, często koty wręcz tego pragną i w chwilę stają się miziastymi domownikami,jeśli tylko poczują się pewnie i bezpiecznie. Proces ten zależny jest od czworonoga, ale każdego da się przestawić. Należy zapewnić kotu atrakcyjne otoczenie - drapaki, półki do eksplorowania, miejsce do schowania się i bezpiecznego spania. Bardzo pomocne jest osiatkowanie balkonu i pozwolenie kotu na obserwację tam otoczenia - oczywiście pod kontrolą, tak samo osiatkowanie okien. Na wiosnę można rozważyć spacery z kotem na szelkach. Ważne jest wprowadzenie ciągu łowieckiego i rutyny dnia, z uwzględnieniem zabawy.
Czy kot w połowie wolnozyjacy a w połowie udomowiony da się pozbawić chęci wychodzenia? Będę musiała się przeprowadzić i nie chciałabym zostawiać go samego, w dodatku ma zapalenie dziąseł i prawdopodobnie czeka go wyrwanie wszystkich zębów, obawiam się, ze może sobie później nie poradzić z życiem na zewnątrz szczególnie, ze się do mnie przymila i ufa ma tyle by dać się raz na miesiąc złapać do transportera i zawieźć na zastrzyk. Na podwórku żyje więcej kotów, jego „rodzeństwo”, ten jeden trafił do domu bo musieliśmy wyleczyć go z kociego kataru i tak został, ale ciagle kursuje między domem a dworem, na noce zazwyczaj wraca, nie chciałabym żeby czuł się zle jeżeli nadejdzie czas przeprowadzki i zabraknie tu mnie czyli tej od karmienia, tulenia itd.
Leniagas,
kot powinien zostać przebadany - badanie moczu z posiewem oraz badanie krwi. Sikanie na powierzchnie miękkie - sofa, łózko, pościel itp. - może sugerować źle dobrany żwirek dla kota (za twardy i ostry, który rani kocie łapki) lub za małą kuwetę lub umieszczoną w nieodpowiednim miejscu. Więcej na ten temat tutaj - https://fera.pl/odpowiednia-kuweta-dla-kota-jak-duza-gdzie-powinna-stac-i-jak-czesto-ja-czyscic.html
Zaadoptowaliśmy kota miesiąc temu. Jest to 2 letni samiec. Przypuszczam że kot ten żył na wolności i dopiero z powodu potrzebnej interwencji weterynarza kot ten został schwytany przez kobietę ze schroniska. Dodam że kot stracił ogon, miał ranę, stan zapalny i wymagał operacji. Proces adaptacji uważam że przebiega poprawnie, powolutku nasz pupil otwiera się na nas, poznajemy się nawzajem. Jest mądrym i delikatnym kotem. Póki o że wypuszcza pazury nigdy nie użył ich na żadnym z domowników.
Do rzeczy. Problemem jaki mamy z nim jest to że już od pierwszego tygodnia upatrzył sobie łóżko córki do wylegiwania się i do sikania na nie. Poza tym załatwia się do kuwety ale regularnie znajduje mokra plamę na kołdrze czy prześcieradle. Poradzono mi położyć saszetkę kawy (niby koty tego zapachu nie lubią), na dzień przykrywam ceratowa narzuta ale on znajduje moment kiedy córka śpi i wtedy korzysta z sytuacji.
Przyznam że zaczęło mnie to troszkę denerwować.
Czy jest jakaś rada by skończył z tym? By oduczyć go sikania?
Kotka mieszka z nami od 11 lat. Jest bardzo nieufna wobec innych kotów dowiedzieliśmy się o tym kilka lat temu kiedy przygarnęliśmy młodego kota. To było dla niej trudne, ale po kilku trudnych tygodniach koty nauczyły się żyć ze sobą, spać i jeść obok siebie. Wiedząc jak trudne dla kotki jest zaakceptowanie obcego kota nigdy więcej nie zdecydujemy się na dołączenie kolejnego kota. Trzy miesiące temu przeprowadziliśmy się z kamienicy do domu z ogrodem. Nie wypuszczamy naszych domowych kotów na zewnątrz. Jest jednak problem. Pod drzwiami czasem pojawia się obcy kot i miałczy głośno, próbuje się o nas ocierać. Nasz kocurek nie wykazuje żadnych nietypowych zachowań, jest strachliwy i raczej spokojny, ale nie widzę aby ta sytuacja go stresowała. Pewnego dnia Kotka słysząc obcego kota na zewnątrz zaatakowała córkę która weszła do domu, córka rozebrała się i odzież odłożylismy do prania. Kotka uspokoiła się i zachowywała normalnie. Minęło kilkanaście dni. Kot wieczorem pojawił się pod drzwiami. Wchodząc i wychodząc pewnie przenosimy jego zapach. On czasem otrze się o buty. Kotka zdenerwowała się syknęła, po czym odpuściła. Noc minęła spokojnie spała z nami jak zwykle. Dopiero rano zaatakowała syna Jak wchodził po schodach. Atakuje wszystkich domowników, syczy straszy załatwia się wtedy pod siebie. Od dwóch dni jest zamknięta w łazience. Czasem jest spokojna jak się do niej wejdzie czasem wpada w szał. Nawet wobec mnie choć jest do mnie bardzo przywiązana. Kotka jest przerażona, kocur się boi dzieci się boją (nastolatki). Mamy feliway w kontakcie. Izolujemy ją. Karmimy. Dziś chciałam posiedzieć z nią przez chwilę dała się pogłaskać, ale była agresywna więc zostawiłam jedzenie i wyszłam. Wczoraj jak weszłam łasiła się do mnie. Jak jej pomóc? Wiem że nie możemy dopuścić aby dotknął nas ten obcy kot. Przeprowadzkę przyjęła naprawdę nieźle, ale teraz nie poznaję naszej kochanej kotki. Prawdopodobnie będzie trzeba jej podać leki uspokajające proszę o sugestie jak udomowić kota ponownie. Pozdrawiam.
Droga Alicjo,
jeśli nic nie wyjdzie w badaniach (przy zmianie zachowania kota, zawsze najpierw należy go zbadać, rutynowymi badaniami - badanie krwi z morfologią, biochemią i jonogramem, a także zbadać mocz) to należy przyjrzeć się jego rutynie dnia - czy zachowany jest ciąg łowiecki, czy kotu odpowiada rutyna jaką ma co dnia, a także czy spełnione sa jego potrzeby behawioralne. W takim przypadku - przy atakowaniu z nudy - najlepiej sprawdza się nie dopuszczanie w ogóle do ataku, co polega na początkowo bardzo częstym wybawianiu kota, w momencie ustępowania ataków, stopniowym dochodzeniu do docelowej ilości zabawy na dzień (co najmniej jedna dłuższa sesja zabawy na dzień i dodatkowo 2 - 3 krótkie). Jeżeli te ataki są faktycznie z nudy, które mimo wybawiania kota, będzie się zdarzało to wtedy zaleca się ustalenie sobie hasła czy słowa np. "nie", "stop" lub inne dowolne i obrócić się. Dodatkowo bardzo wazne jest w takich przypadku ustalenie sobie z kotem, na co opiekun reaguje, czyli za każdym razem, jak kot np. się otrze lub trąci łapką czy głową to należy zawrócić na niego uwagę - pozwoli to na wypracowanie schematu dla kota i będzie wiedział, że na te dobre jego zawracamie uwagi człowiek reaguje, natomiast na złe nie.
Witam serdecznie,
Mam pytanie odnośnie "nie karania kota" . Oczywiście nie chce tego robić, ale jak ma kot wiedzieć, że coś robi źle? Mam rocznego wykastrowanego kocurka. Jest zdrowy mieszkał na dworze przez całe lato u mojego byłego chłopaka (dom jednorodzinny ) ale później wziełam go do domu (bałam się o kota, że sobie nie poradzi w zimie ).Teraz jest już w pełni moim kotem i nie pozwalam mu na wyśjcia na dwór bez opieki . Ma cały czas dostęp do wody, jedzenia, zabawek, drapaka i kuwety. W celu rekompensaty za ograniczenie wolności wychodzę z nim na spacery. Oczywiście na szelkach. Niestety on się strasznie nudzi w domu. Rano gdy przygotowuję się do wyjścia atakuję mnie z różnych stron. Nie reagowałam według zaleceń ale to się nasila. Doszło do tego, że skoczył mi na twarz i mnie podrapał (pazurkami rozciął mi wargi i wylądowałam u lekarza) . Dla mnie to już było za dużo, dla niego to po prostu zabawa. Odepchnełam go i nakrzyczałam. Nie mogę sobie pozwolić, aby w ten sposób się bawił. Zaczyna to być niebezpieczne a ja zaczynam bać się swojego kota, a w szczególności zasypiać przy nim :( . W jaki sposób mam mu zasygnalizować, żeby tak nie robił ?
Droga Dori,
Kotka mogła też szaleć ze względu na zamknięcie, nudę i frustrację. Proces socjalizacji z izolacją może być ciężki dla kotów. Super, że wzięłaś kotkę do weterynarza, gdyż koci katar jest bardzo niebezpieczny i zaraźliwy dla innych kotów. I bardzo dobrze, że spędzałaś z kotką czas na czytaniu, mówieniu i byciu po prostu. Należy dowiedzieć się ile można o historii kotki, bo niektóre z tzw. dzikich da się przyzwyczaić do ludzi i dobrze znoszą socjalizację, niektóre potrzebują więcej czasu. To, że kotka dobrze reaguje na głaskanie jest świetnym sygnałem i dobrze wróży na dalszą relację. Proszę nadal ile tylko można (jednocześnie nie zaniedbując kota rezydenta), spędzać czas z kotem - czytając mu, bawiąc się z nim, mówiąc do niego. Można wykorzystać smaczki, ale przy chorobach kota należy je specjalnie dobrać. Konieczne będą też częste wizyty u weterynarza, jeżeli kot bardzo źle je znosi, to niektórzy lekarze zalecają podanie tabletki wyciszającej zamiast tzw. głupiego jasia. Kotka nie musi być zamknięta cały czas w klatce, a w pokoju, gdzie przechodzi proces socjalizacji z izolacją.
image
Witam. Dostalam od wolontariuszki kota, miał być to drugi kot w domu wiec szukalam żyjącego w zgodzie z innymi zwierzętami (mam też 13 letniego psa). Pani dala mi roczna kotke, kazala przez pierwsze dni trzymać w osobnym pomieszczeniu itd.. jednak po tygodniu kotka nie wychodziła z ukrycia, nocami szalała, ale tylko w tym 1 pomieszczeniu.. po miesiacu to samo itd.. niepokoilo mnie to i wydalo się dziwne.. kotka miała tez lzawiace oko, ale wolontariuszka mnie uspokajała, że z okiem ok, bo widzial ja wet, a do wyjscia potrzebuje czasu.. jednak dla mnie coś było nie tak, naciskając dowiedzialam sie, że kotka jest dzika u wolontariuszki po łapance byla 4 dni od zlapania do zebrania sił po sterylizacji i oddana mi.. I tak od maja do września kotka się ukrywala pod łóżkiem (czytalam w pokoju książki, spalam tam, zagladalam i czekalam, separowalam kota domowego) zdecydowałam zaniesc kota do weta, bo oko wydawało sie coraz gorsze.. dostala hydrokortyzon, bo maści nie było szansy, że podam.. po 2ch dniach wrocilam z nia do weta, bo dostala zatwardzenia, po morfologi, usg, rtg okazało się, że kot oprócz zapalenia jelit i trzustki ma też cukrzyce.. dzikuska została zamknięta w klatce, nie jest z tego faktu zadowolona,.ale lapanie jej kończyło się podapaniami i balam sie, ze zrobi krzywdę sobie i mnie, dodatkowo stres dla nad obu.. jestem na etapie podawania antybiotyków.. niestety okres zbliżania się do kota został lekko zachwiany, bo muszę jej podawac leki.. nie chcę jej sie kojarzyć z igłami i antybiotykami.. jak prowadzić takiego kota jak go nie skrzywić.. zaczelam ją glaskac, żeby troche złagodzić nieprzyjemne podawanie lekow. Nie kladzie uszu i nie ma rozszerzonych źrenic jak sie do niej zbliżam wiec traktuje to jako dobry znak, czasami mrugnie okiem.. na zdjęciu po zmianie klatki na większą..
Droga Karolino,
Podjęliście bardzo dobrą i odpowiedzialną decyzję pozostawiając kota niewychodzącego - zadbaliście o jego zdrowie i życie. Przyzwyczajenie kota do przebywania wyłącznie w domu różni się u każdego osobnika, ale wymaga czasu i cierpliwości. Należy zapewnić kotu przede wszystkim rutynę i działać zgodnie z ciągiem łowieckim (spanie - pielęgnacja - zabawa z upolowaniem zabawki - jedzenie - pielęgnacja - zabawa - jedzenie - spanie). Ustalcie stałe godziny spacerów i się ich trzymajcie. W pozostałych porach dnia (jeżeli kot ma zapewnione wszystkie potrzeby), gdy kot marudzi pod drzwiami należy go ignorować, a gdy przyjdzie czas na zabawę / spacer / inne czynności to po prostu je wykonać. Warto pomyśleć również o zabezpieczeniu okien i balkonu i tam wypuszczać kota (więcej o zabezpieczeniu balkonu tutaj - https://fera.pl/siatka-na-balkon-dla-kota-czy-jest-potrzebna-jak-ja-zamontowac.html ). Jeżeli chodzi o spacery podczas zimy to należy powoli przyzwyczajać kota do niższych temperatur, czyli codziennie teraz z nim wychodzić, a gdy pojawić się mrozy to zmniejszyć czas spacerów do minimum i obserwować jak kot na nie reaguje - często w zimie koty nie chcą same wychodzić, a koty wychodzące cierpią na na dworze.
Mam problem z udomowieniem kotka,którego mam od urodzenia.Przez pierwszy rok życia był kotkiem wychodzacym,ale śpiącym w domu.Jednak zaczął chorować,2 razy był leczony na lamblioze,na koci katar.Weterynarz zalecil,że dla jego i naszego dobra najlepiej byłoby,żeby został kotem niewychodzacym.Juz 2 miesiące jest w domu,z możliwością wychodzenia na smyczy na podwórko,ale niestety ciągle miauczy i płacze przez większość dnia.Jak długo trwa przyzwyczajenie kota do bycia w domu i jak najlepiej to zrobić?Nie ukrywam,że domownicy chwilami mają już dość hałasu,A ja jestem bezradna.Wychodze z nim na krótki spacer,jak jest ciepło przebywa na dworze uwiazany na dlugiej smyczy.Ale boję się co będzie jak przyjdą zimne,deszczowe miesiace-kto wytrzyma z jego miauczeniem.
Bardzo proszę o poradę,co mam zrobić. Być może popelniam jakieś błędy ,ale niestety nie mam doświadczenia.
Doroto,
wszystko zależy od samego kota - jak reaguje na ludzi, jakie ma z nimi doświadczenia oraz od tego jak długo kot był wolnożyjący. Jeżeli dobre reaguje na obecność człowieka to wiek nie jest przeszkodą, aby zaczął w końcu żyć w domu.
image
Dziki kocurek ma ok 12 miesięcy. Był zgarnięty z ulicy. Czy jest szansa adaptacji w domu( bloku), czy to jest już zbyt późno dla niego na taką zmianę?