Nr 1 2021
według Ceneo
WYSYŁKA GRATIS!
Zamówienia od 99zł!
Najnowsze artykuły na blogu:

Święta, święta i ...znowu te fajerwerki!

Dla wielu opiekunów zwierząt nadchodzący nowy rok i związane z tym pokazy sztucznych ogni oraz fajerwerków to czas corocznych zmartwień.


Dzieje się tak dlatego, że większość naszych czworonożnych przyjaciół źle znosi hałas związany z pokazami. Co więcej, niestety, nadal nie są przestrzegane zasady dotyczące obchodzenia się z tego typu materiałami (których, przypomnę, używanie dozwolone jest jedynie w wyznaczonych miejscach i jedynie w okresie nowego roku), w związku z czym wspomnianych już opiekunów czeka tygodniowa udręka.
Oczywiście, idealną metodą byłoby zaszycie się wraz ze zwierzakiem w jakimś spokojnym miejscu, jednak takie chyba nie istnieją.

 



Co zrobić, aby pies i kot się nie bały w Sylwestra? 

Po pierwsze – przygotować się na najgorsze.


Czyli zapewnić psu lub kotu wygodne schronienie, gdzie będzie się czuł w miarę komfortowo. W miarę możliwości zamknąć drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdujemy i maksymalnie wytłumić odgłosy fajerwerków.
Zwierzak lepiej zniesie kanonadę, jeśli będzie z nim jego opiekun. I tu ważna uwaga – oczywiście, każdy z nas chce pocieszyć swojego przyjaciela, jednak przytulanie, przytrzymywanie na siłę i przede wszystkim panika, nasilają strach zwierzęcia. Warto więc zachować spokój i opanowanie, a wręcz zachowywać się, jakby nie działo się nic nadzwyczajnego.
W dłuższej perspektywie można również rozważyć pracę z psem nad fobią nad dźwiękami fajerwerków – ale jest to zadanie trudne. Fajerwerki zdarzają się (na szczęście!) rzadko, a podstawą pracy nad fobiami dźwiękowymi jest przyzwyczajenie psa do danego dźwięku. Innym problemem jest również zróżnicowanie dźwięków towarzyszących fajerwerkom, co dodatkowo utrudnia pracę z ze zwierzęciem – nie da się przewidzieć wszystkiego.

 

Kot zestresowany chaosem podczas przygotowań do świąt. Siedzi pod choinką, przy worku na prezenty.

 

 

Co więc można robić?


Podstawowe zasady:

  • zachowaj spokój, twój niepokój nasila niepokój zwierzęcia
  • nie przytulaj/ściskaj psa lub kota na siłę
  • nie zostawiaj zwierzaka samego, a tym bardziej samego w obcym miejscu
  • postaraj się o jak najbardziej przyjazne warunki




A jeżeli to nie wystarczy? Nie oszukujmy się, w większości przypadków to za mało!

Kolejne metody to terapia manualna. Obecnie w medycynie weterynaryjnej i behawioralnej poleca się metodę Ttouch (Tellington touch), która jest niczym innym jak lekkim masażem odpowiednich rejonów ciała psa. Po dokładny opis tej metody oraz masażu odsyłam do bardziej fachowych źródeł.
Inna metoda, już dużo łatwiejsza w „warunkach domowych” to opatulanie. I tutaj zapewne zapytają Państwo, ale jak to?! Przecież akapit wcześniej napisałam, że przytulanie psa nasila jego lęk!


I to się zgadza, ale opatulanie psa ma zupełnie inne właściwości i wywołuje inną reakcję niż przytulanie czy przytrzymywanie.
Istnieje kilka metod owijania psów. Najprostsza z nich zakłada użycie zwykłego t – shirtu. Dla bardziej zaawansowanych metod można użyć bandaża elastycznego (schemat poniżej).

 

 

Owijanie psa bandażem ma działanie uspokajające dzięki uciskaniu odpowiednich nerwów. Należy to jednak robić świadomie i umieć to, ponieważ złe opatulenie wprowadzi więcej złego niż dobrego.

Źródło: Pinterest

 

 

Jeśli jednak nie macie Państwo czasu lub wizja wiązania bandaża spędza Wam sen z powiek, można skorzystać z gotowych rozwiązań, czyli kamizelek typu Anxiety Wrap.
Uwaga! Jeśli po raz pierwszy stosuje się t – shirt/wiązanie nie należy robić tego na siłę! Zdarzają się psy, które wcale nie są szczęśliwe, jeśli próbuje się coś na nie założyć. Wówczas kontynuowanie może jedynie pogorszyć sytuację.
Zawsze przed założeniem czegoś na psa/ kota należy zapoznać zwierzę z tym przedmiotem. Pozwolić spokojnie obejrzeć, powąchać i pacnąć łapką. Najlepiej wprowadzać owijanie w warunkach neutralnych lub przyjaznych (spacer, w czasie zabawy), tak aby owijanie przed stresującą sytuacją nie wywoływało samo w sobie stresu.

 



Wspomaganie żywieniem

W ostatnich latach zarówno w medycynie ludzkiej, jak i weterynaryjnej furorę zrobiły kazomorfiny. Brzmi groźnie? Nic bardziej mylnego! Kazomorfiny to białka pozyskiwane z mleka. Okazało się, że są one skuteczne w ograniczaniu lęku, działają uspokajająco oraz poprawiają zachowania socjalne, co okazało się szczególnie istotne u kotów. Co ważne, kazomorfiny nie mają działania uzależniającego oraz nie mają działań ubocznych. Dodatkowo wpływają pozytywnie na motorykę przewodu pokarmowego.
Drugim naturalnym składnikiem jest melatonina. Była ona podawana psom cierpiącym na paniczny lęk przed burzą. Melanina nie powoduje otumanienia, więc wyciszenie zwierzęcia i pomoc w zachowaniu spokoju wynika z jej wpływu na „zegar biologiczny”. Melatonia również nie powoduje uzależnienia u psów. W przypadku psów i kotów nie ma konieczności podawania czystej melatoniny. Można wzbogacić dietę o L- tryptofan, który jest naturalnym prekursorem serotoniny (hormon szczęścia) oraz właśnie melatoniny.

 


Czy to oznacza, że od teraz psom i kotom należy podawać tabletki?

Nie koniecznie. Obecnie istnieje karma zawierająca w sobie L- tryptofan oraz kazomorfiny. Jest to RC Calm, dostępny dla psów i kotów. Karmy RC są zazwyczaj dobrze tolerowane przez psy i koty. Dodatkowo wersja „kocia” jest, jak większość karm dla kotów RC, oznaczona znakiem S/O index, czyli formuła karmy pomaga w zapobieganiu tworzeniu się kamieni moczowych. Jest to istotna informacja dla opiekunów kotów z problemami dolnych dróg moczowych.
U psów z nietolerancją pokarmową lub wrażliwym przewodem pokarmowych karmę Calm, jak każdą nową karmę, należy wprowadzać stopniowo. Natomiast jest ona wzbogacona w składniki wspomagające pracę przewodu pokarmowego. Również same kazomorfiny regulują pracę jelit, więc ryzyko występowania rewolucji pokarmowej przy stosowaniu karmy RC Calm jest ograniczone do minimum.


Co do smakowitości karmy, to jest ona chętnie zjadana. Jest to ważna informacja zwłaszcza dla opiekunów kotów, które nie koniecznie współpracują przy podawaniu tabletek.

 

 

Chart leży na kanapie.

 

A co jeśli nadal nie działa?

Takie przypadki również się zdarzają. Oczywiście w momencie, kiedy zawodzi terapia behawioralna i żywieniowa, trzeba ratować się lekami.
Osobiście zawsze polecam się zastanowić dwa razy zwłaszcza przy zastosowaniu leków działających jako tzw. głupi jaś. Proszę pamiętać o tym, że są to często leki powodujące u zwierzęcia objawy splatania, niezdolność do szybkich reakcji oraz znacznie ograniczające zdolność do ruchu. Niestety – wcale nie oznacza to, że ograniczają one stres. Często więc odnosi się skutek odmienny od zamierzonego. Otumaniony pies, z ograniczoną zdolnością do oceny sytuacji musi zmierzyć się z bodźcem lękowym – w tym wypadku wystrzałami – ale nie może ani zareagować odpowiednio, ani się schować. Takie działanie może więc nasilać fobię, zamiast pomagać.


W przypadku konieczności stosowania leków polecam konsultowanie się z lekarzami weterynarii, którzy przedyskutują z Państwem dobór odpowiedniego środka, przeanalizują stan zdrowia zwierzęcia i zapoznają się z Państwa oceną zachowań zwierząt. Dopiero na tej podstawie powinno dobierać się odpowiednie leki. Często też jest tak, że przepisuje się mocniejsze środki, ale takie które również wyciszają układ nerwowy. Wbrew częstemu przekonaniu, że jest to „zbyt silne działanie”, chciałabym w tym miejscu przypomnieć, że mamy na celu zapewnienie zwierzęciu komfortu, a nie wywołanie u niego jeszcze większego lęku.


Tak więc w tym roku polecam zaopatrzyć się w kamizelki antystresowe dla zwierzaków (przypominam o wcześniejszym ich wprowadzaniu!), odpowiednią karmę i przede wszystkim o rezygnację z fajerwerków. Będzie to zdrowsze dla Państwa pupila, dla dzikich zwierząt i dla środowiska.



 

Teksty na blogu nie są poradą lekarską oraz nie zastępują wizyty u lekarza weterynarii.

 

 

Adrianna Wawrzyniak

 

 

 

Komentarze

Nie znaleziono żadnych opinii

Nowa wiadomość