Nr 1 2021
według Ceneo
WYSYŁKA GRATIS!
Zamówienia od 99zł!
Najnowsze artykuły na blogu:

Moja Historia Adopcji - cz. 2 Kocie Tymczasy

 
  Nigdy z dziewczyną nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieć kota. Jednak któregoś dnia coś nas zachęciło do tego, żeby przejrzeć profile kocich fundacji. Dziewczynie od razu w oko wpadła piękna malutka tricolorka, zadzwoniliśmy do fundacji po więcej informacji i dowiedzieliśmy się, że kotka prawdopodobnie ma koci katar i że jest już zarezerwowana. Bardzo nas to zasmuciło, ale nie zamierzaliśmy odpuścić. Dowiedzieliśmy się, że kobieta która ją zarezerwowała, nie zrobiła tego dlatego, że ta kotka jej się spodobała, lecz chciała rudego kota, a że takiego w fundacji nie było - z braku laku powiedziała, że dopóki nie znajdzie sobie rudego kota, to chce ją zarezerwować. Pogodziliśmy się z myślą, że kotka nie trafi do nas, ale gdy pojechaliśmy do weterynarza obejrzeć ją, zrobiło nam jej się tak szkoda, że codziennie dzwoniliśmy dowiadywać się co u niej, czy z nią lepiej. Po tygodniu dostaliśmy telefon od wolontariuszki, że nigdy nie widziała takiego zainteresowania kotem i postanawia, że to my możemy przyjechać i zabrać naszą Tosię.
 
Koty po adopcji i po przejściach muszą na nowo zacząć ufać ludziom.

Tosia

  Trochę z nią przeżyliśmy jeszcze zmartwień, prawie cała książeczka zdrowia już zapisana chorobami i lekami, chociaż ma dopiero niecały rok. Ale nie żalujemy tej decyzji. Po tej adopcji zdecydowaliśmy się zgłosić do fundacji, żeby dowiedzieć się w jaki sposób możemy pomagać. Decyzja padła na dom tymczasowy, już tego samego dnia pojechaliśmy do weterynarza zabrać nasze nowe tymczasy. Padło na dwa czarne maleństwa, które zostały ofiarami ludzkiej głupoty i bezmyślności. Mimo tego, że fundacja współpracuje z osiedlem, z którego je zabrano w stanie krytycznym, nikt nie zainteresował się tym, że rodzą się koty z zaawansowanym kocim katarem. Kilka pierwszych miesięcy swojego życia spędziły w lecznicy, była naprawdę niewielka szansa, że odzyskają wzrok. Dostaliśmy kotkę, której stan był zdecydowanie najlepszy spośród rodzeństwa i kota, który wymagał ciągłego jeszcze leczenia oczu. Niestety przekleństwem rodzeństwa było to, że wszystkie koty były czarne. Wiadomo, czarny kot przynosi pecha i długi czas koty nie mogły znaleźć domu. Kotek szybko znalazł dom, ponieważ był w typie kota Syberyjskiego. Ale kotka, jeszcze trochę wystraszona tym wszystkim, nie była już "w typie" i bardzo długi czas nikt nawet nie zadzwonił po nią. W końcu zaufała nam i pokazała, jakim jest wielkim pieszczochem.
 
Po zabiegu kastracji lub sterylizacji kotki noszą specjalny kubraczek.

Lejla

  Obie codziennie witają nas w drzwiach i mogłyby całe dnie spędzać na naszych kolanach. Zdecydowaliśmy się ją adoptować i została już z nami. Tak o to z nieplanowania posiadania kota, mamy teraz dwa i nadal jesteśmy domem tymczasowym, w którym koty dochodzą do siebie i szukają nowych, kochających właścicieli.

  Jeszcze opowiem historię naszego ostatniego tymczasa, którym był stary pers w tragicznym stanie. Persa ktoś podrzucił w nocy do całodobowej lecznicy, gdy już nikogo w niej nie było. Kotek okazał się być strasznie zaniedbany i wychudzony. Samo chodzenie sprawiało mu ogromną trudność. Weterynarze musieli zgolić mu cała sierść, miał takie kołtuny sięgające aż do skóry, że podczas golenia pękała mu skóra i byli zmuszeni założyć mu pełno szwów. Dodatkowo kot miał na sobie pełno pcheł i ich odchodów. Pers okazał się 9 letnim kocim staruszkiem, mającym tylko 4 zęby, przez co musi mieć podawaną wyłącznie mokrą karmę. Spędził tydzień w lecznicy, tydzień kroplówek i tydzień jego być albo nie być, ponieważ właściciel gabinetu dał mu tydzień na znalezienie domu, albo jedzie do schroniska.
 
  Lekarze pytali każdego gościa, czy nie zna kogoś, kto chciałby adoptować tego kotka. Niestety minął tydzień, a po kotka nikt się nie zgłosił. Wtedy szczęśliwym trafem szefowa fundacji znalazła się w lecznicy, weterynarz pokazał jej tego kota i zadecydowała, że mam wziąć go pod opiekę. Kotek trafił do mnie cały brudny od swoich odchodów i odchodów pcheł. Pierwsze dni tylko spał i jadł, żeby trochę nabrał na wadzę. Przypuszczam, że padł ofiarą pseudohodowli, gdzie gdy miał przejść już na emeryturę, nie przynosił zysków i został wyrzucony. Skradł serce całej mojej rodziny i nikt nie chciał, żeby trafił w obce ręce i żeby ktoś jeszcze zrobił mu krzywdę i tym sposobem mieszka u moich dziadków, którzy są szczęsliwi, że mają na stare lata kota.
Zaniedbany kot rasy pers z adopcji. Bez pielęgnacji sierści persa zarasta on kołtunami i jedynym wyjściem może okazać się ścięcie skorupy sierści.

Pers

Historia Kociego Trio jest jedną z nagrodzonych w naszym konkursie FB na Historię Adopciaków. Gratulujemy!

Komentarze

Nowa wiadomość
Mam aż 9 i dokarmiam zawsze jakieś wiejskie biedaki
Jesteście super. Ja w ten sposób mam już pięć w tym trzy czarne. Ukochane cztery kocurki i jedną czarną damę.
Pozdrawiam serdecznie.
Brawo za wielkie serce! pamiętajcie że dobro wraca!